Rozdział 1 .
Wylądowałam .
Lot nie był tak nieznośny jak się obawiałam . Pierwszy lot samolotem mogę uznać za udany , w sumie większość mej podróży przespałam więc niewiele mogę powiedzieć o wrażeniach z pierwszego lotu samolotem .
Sen regeneruje organizm , tak mówili w szpitalu więc może to i lepiej , że większość lotu przespałam . Przynajmniej mój umysł na te drogocenne godziny został wyłączony z myślenia .
Zdecydowanie za dużo myślę .
Odetchnęłam świeżym powietrzem , rozejrzałam się po okolicy i aż zaparło mi dech w piersiach .
- Kompletne szaleństwo - mruknęłam bardziej do siebie .
Nie umiałam greckiego , angielski umiałam na etapie podstawowym , potrafiłam się dogadać ale to raczej była zasługa mej kreatywności , umiejętności odnalezienia się w nowej sytuacji .
Poczułam dziwne mrowienie na karku , jakby ktoś mnie obserwował ...
Nie , bzikuje . Bez dwóch zdań .
Z wnętrza mej torebki , w której można było znaleźć dosłownie wszystko wyciągnęłam małą karteczkę gdzie miałam napisany adres starszej kobiety , polki mieszkającej w Atenach od 25 roku życia . Zaczynała w tym samym miejscu co ja teraz i pewnie miała w głowie taki sam chaos jak ja teraz .
Wraz z ów karteczką z torebki wygrzebałam gumy owocowe . Dobre na towarzyszącą mi w tym momencie zgagę .
Z lotniska do domu ów kobiety było niespełna 10 minut , mały spacerek można tak powiedzieć .
Kobieta miała na imię Maria , przywitała mnie bardzo radośnie , nawet za radośnie .
Nie byłam przyzwyczajona do tego typu czułości , poczułam się skrępowana i osaczona .
Nie wiedziałam co powiedzieć więc doszłam do wniosku , że najlepiej nie mówić nic .
- Lilianno , jak podróż ...
Musiałam w sobie dusić wielką chęć głośnego wyrażenia jak bardzo nienawidzę ojca za danie mi właśnie takiego imienia .
Lily , Lilianna . Kwiat tak delikatny , że samo dotknięcie go przywołuje na myśl coś okropnie kruchego . Kruchego i delikatnego jak życie a ja , a ja nigdy nie byłam krucha i delikatna .
Życie z ojcem sprawiło , że imię Lilianna kompletnie straciło sens .
- Podróż ... Dobrze ...
- Pewnie jesteś kochana zmęczona , przyszykowałam pokój . Pan Delano szuka barmanki do swojego klubu , jesteś młoda na pewno się odnajdziesz - skinęłam głową , w mojej sytuacji nie miałam prawa wybrzydzać .
- Dziękuje - tylko tyle przeszło przez moje gardło .
Poczułam się idiotycznie . Miałam ochotę się skryć .
I miałam ku temu w tym momencie idealną sposobność .
Skryłam się na górze i padłam na świeżą pościel zaciągając się zapachem .
Początki są zawsze trudne , powinno być lżej więc dlaczego nie jest ?
Lot nie był tak nieznośny jak się obawiałam . Pierwszy lot samolotem mogę uznać za udany , w sumie większość mej podróży przespałam więc niewiele mogę powiedzieć o wrażeniach z pierwszego lotu samolotem .
Sen regeneruje organizm , tak mówili w szpitalu więc może to i lepiej , że większość lotu przespałam . Przynajmniej mój umysł na te drogocenne godziny został wyłączony z myślenia .
Zdecydowanie za dużo myślę .
Odetchnęłam świeżym powietrzem , rozejrzałam się po okolicy i aż zaparło mi dech w piersiach .
- Kompletne szaleństwo - mruknęłam bardziej do siebie .
Nie umiałam greckiego , angielski umiałam na etapie podstawowym , potrafiłam się dogadać ale to raczej była zasługa mej kreatywności , umiejętności odnalezienia się w nowej sytuacji .
Poczułam dziwne mrowienie na karku , jakby ktoś mnie obserwował ...
Nie , bzikuje . Bez dwóch zdań .
Z wnętrza mej torebki , w której można było znaleźć dosłownie wszystko wyciągnęłam małą karteczkę gdzie miałam napisany adres starszej kobiety , polki mieszkającej w Atenach od 25 roku życia . Zaczynała w tym samym miejscu co ja teraz i pewnie miała w głowie taki sam chaos jak ja teraz .
Wraz z ów karteczką z torebki wygrzebałam gumy owocowe . Dobre na towarzyszącą mi w tym momencie zgagę .
Z lotniska do domu ów kobiety było niespełna 10 minut , mały spacerek można tak powiedzieć .
Kobieta miała na imię Maria , przywitała mnie bardzo radośnie , nawet za radośnie .
Nie byłam przyzwyczajona do tego typu czułości , poczułam się skrępowana i osaczona .
Nie wiedziałam co powiedzieć więc doszłam do wniosku , że najlepiej nie mówić nic .
- Lilianno , jak podróż ...
Musiałam w sobie dusić wielką chęć głośnego wyrażenia jak bardzo nienawidzę ojca za danie mi właśnie takiego imienia .
Lily , Lilianna . Kwiat tak delikatny , że samo dotknięcie go przywołuje na myśl coś okropnie kruchego . Kruchego i delikatnego jak życie a ja , a ja nigdy nie byłam krucha i delikatna .
Życie z ojcem sprawiło , że imię Lilianna kompletnie straciło sens .
- Podróż ... Dobrze ...
- Pewnie jesteś kochana zmęczona , przyszykowałam pokój . Pan Delano szuka barmanki do swojego klubu , jesteś młoda na pewno się odnajdziesz - skinęłam głową , w mojej sytuacji nie miałam prawa wybrzydzać .
- Dziękuje - tylko tyle przeszło przez moje gardło .
Poczułam się idiotycznie . Miałam ochotę się skryć .
I miałam ku temu w tym momencie idealną sposobność .
Skryłam się na górze i padłam na świeżą pościel zaciągając się zapachem .
Początki są zawsze trudne , powinno być lżej więc dlaczego nie jest ?
Komentarze
Prześlij komentarz