Rozdział 2 .

Poranek nadszedł niespodziewanie szybko , obudził mnie gwałtowny odgłos mego telefonu który dawał o sobie znać , że potrzebuje podładowania .
Spojrzałam na niego leniwym wzrokiem , telefony zakończyły się wczoraj , wiedziałam , że to tylko chwilowe .
Wiedziałam , że ani mąż ani rodzice nie popuszczą mi tego co zrobiłam , jakoś średnio się tym przejmowałam . Nie znajdą mnie i to wprawiało mnie w doskonały nastrój .
Spojrzałam na zegar na wyświetlaczu mego telefonu , 5:30 , ładnie .
Z walizki wygrzebałam ładowarkę , podłączyłam telefon i ponownie padłam na łóżko .
Nowa praca , zawsze nowe miejsce pracy mnie stresowało a raczej to czy podołam powierzonym mi obowiązkom no ale bycie barmanką przecież nie może być takie skomplikowane .
Przymknęłam powieki i nie wiedząc kiedy zasnęłam , obudziło mnie pukanie do drzwi pani Marii .
- Lilianno , jest godzina 10 ? Wszystko w porządku ?
Podniosłam leniwie powieki , tak . Przysnęło mi się .
- Tak , tak . Już wstaje .
Zwlekłam się z łóżka , chwyciłam za zamek od walizki . Trzeba będzie się rozpakować ale to nie teraz , pierw trzeba doprowadzić się do ładu , pierwszy dzień w pracy , trzeba się pokazać a na razie byłam w rozsypce . Dosłownie .
Ciepły prysznic , to było to co było mi potrzebne . Przy okazji zmieniłam opatrunki . Wolałam nie patrzeć na moje rany , jednak silna wola przegrała z ciekawością .
Nie wyglądało to za ciekawie . Szybko założyłam opatrunki .
Ubrałam się klasycznie . Biała koszula , czarna spódniczka . Galowo ale elegancko . Idealnie na pierwszy dzień w pracy .
Na nogi założyłam białe szpilki .
Zeszłam na dół .
- Dzień dobry - rzuciłam wesoło .
Przybrałam na twarz znów tą maskę . Nikt nigdy nie rozpoznawał , że coś jest nie tak , zawsze udawało mi się skryć pod tą maską . I tak było w tym przypadku .
- Jak Ci się spało kochana ?
Uśmiechnęłam się blado nakładając na tosta odrobinę dżemu malinowego .
- Dobrze , mówią , że pierwszy sen w nowym miejscu jest niezwykle ważny , niepokojące jest to , że nic nie pamiętam - rzekłam uśmiechając się lekko .
Spojrzałam na gigantyczny zegar wiszący na ścianie dzielącym kuchnie a salon . Miałam mało czasu .
Taa , trzeba było dłużej drzemać .
- Muszę lecieć , to nie wypada bym spóźniła się pierwszego dnia pracy . - rzekłam żegnając się uprzejmie.
Sprawdziłam jeszcze tylko czy mam notatkę z miejscem mojej pracy , upewniając się czy mam aby wszystko wyszłam .
Tak jak przypuszczałam trasa do miejsca mej pracy była tak krótka i prosta , że mogłam ją nazwać spacerkiem .
Gdy dotarłam musiałam parę razy się upewnić czy to na pewno tutaj , przecież to był elegancki klub , nigdy w życiu nie byłam w takim miejscu a dopiero co w nim pracować .
Wzięłam głęboki wdech , zdałam sobie sprawę jak idiotycznie wyglądam , ubrana jak uczennica , gdybym wiedziała ...
Zresztą skąd miałam wiedzieć , nie zadawałam wiele pytań , to mój błąd .
Powoli przekroczyłam próg klubu .
Pracowników było naprawdę mało , choć może to z powodu takiej pory ale nie mogłam nie zauważyć , że większość pracowników było płci męskiej , zadziwiająco dużo było również ochrony .
Gdzie się nie obróciłam otaczali mnie rośli mężczyźni w czarnych garniturach .
Dziwne miejsce . No ale miałam tu pracować a nie mieszkać .
- Dzień dobry - wyjąkałam gdy jeden z goryli zatarasował mi drogę . Czułam , że drżę . To zły znak . W dodatku ten mój angielski - Jestem od Pani Marii .
Goryl znikł , dosłownie . Bez żadnego słowa wyjaśnienia zniknął mi z oczu .
Już zamierzałam stąd wyjść czując się przytłoczona tą sytuacją gdy usłyszałam za sobą głos , męski głos .
- Pani to Lilianna tak ? Proszę wybaczyć Markosowi , bywa czasem nieprzyjemny .
Zamurowało mnie . Przede mną stał mężczyzna , miał czarne włosy , muskularną budowę ciała , choć mniej nabitą od ochroniarzy . Na sobie miał białą koszulę , ciemne spodnie jeansowe , markowe buty sportowe .
Zrobiłam krok do tyłu , poczułam się nieswojo .
Był góra 5-10 lat starszy ode mnie .
- Pan to Hektor Dylano ? - powiedziałam niemal szeptem .
Tak , to niewątpliwie się nazywa przygoda życia . Byłam pewna , że w Polsce z całą pewnością tak dziwna sytuacja by mnie nie spotkała .
Jeszcze bardziej zadziwiający był fakt , że ów grek mówił po polsku .
- Tak , to ja . Babcia Maria dobrze się spisała , nie zgubiła się pani .
Wiedziałam jak idiotyczną mogę mieć minę . A więc ta miła starsza pani była babcią tego człowieka . Co mnie jeszcze zaskoczy ?
- Zapraszam , porozmawiamy o warunkach umowy i obowiązkach jakie będą na pani ciążyć . - drgnęłam gdyż ponownie zobaczyłam  ów goryla który dopiero co zniknął mi tak gwałtownie z oczu .
Mężczyzna wskazał mi miejsce , na jednej z kanap wykładanych drogą skórą .
Poczułam jak materiał skrzypiał gdy tylko zajęłam miejsce .
Położyłam dłonie na swych kolanach starając się zachowywać się w miarę normalnie , coś czułam , że słabo mi to wychodzi .
Uśmiechnęłam się nerwowo .
- A więc do pani obowiązków będzie należeć profesjonalna obsługa gości . Miły uśmiech , dobre słowo zawsze mile widziane . Oprócz tego oczywiście zachowanie czystości na miejscu pracy . Zapoznanie się z listą alkoholi oraz drinków podawanych w moim lokalu . Oczywiście dostanie pani kserokopię aby mogła pani zapoznać się z lekturą w domu , wczuć się w wykonaną pracę . Czy wszystko jest na ten moment zrozumiałe ?
Skinęłam głową . Nie wiedziałam dlaczego ale nie potrafiłam wydusić z siebie słowa .
- Doskonale - odparł mężczyzna - Jeśli jest pani nadal zainteresowana to oto jest umowa . Pozwoliłem sobie napisać ją w pani ojczystym języku aby słowa były bardziej dla pani zrozumiałe .
Spojrzałam na mężczyznę i od razu tego pożałowałam , odwróciłam wzrok i chwyciłam powoli stronicę umowy i skupiłam się nad czytaniem umowy , choć było mi naprawdę ciężko się skupić .
Nie zauważyłam w umowie nic podejrzanego więc już nie wahałam się ani chwili , w dodatku pensję miałam mieć całkiem przyzwoitą więc czemu miała bym nie zaryzykować ?
Przecież to właśnie nazywa się przygoda .
- Ma pani jakieś wątpliwości ?
- Nie , jestem zdecydowana - odparłam .
Mężczyzna postawił przede mną pióro .
- A więc proszę o złożenie podpisów .
Kilka stronic równa się kilka podpisów . Nie trwało to długo , gdy już podpisałam ostatnią z stronic mężczyzna wstał podając mi dłoń .
- A więc zapraszam jutro , zacznie pani pracę od godziny 12 .
Skinęłam głową .
- Dziękuję i do zobaczenia - rzekłam i bardzo powoli skierowałam się do wyjścia starając się nie patrzeć przed siebie .
W holu ponownie natknęłam się na Markosa , minęłam go i przeszedł mnie dreszcz .
Gdy wyszłam na zewnątrz uderzył mnie powiew świeżego powietrza , powoli odzyskałam zdolność zdrowego myślenia oraz kontrolowania emocji .
Odetchnęłam jeszcze raz i poszłam przed siebie .
W oddali zauważyłam nadjeżdżający tramwaj , uśmiechnęłam się do siebie i bez chwili namysłu wsiadłam do ów środku transportu .
Dojechałam do Glyfada Beach , uśmiechnęłam się do siebie widząc roztaczający się krajobraz przed moimi oczami .
Uwielbiałam dźwięk fal , szum morza. Choć osobiście nie byłam zbytnia fanką kąpieli w odkrytych zbiornikach , dla mnie woda powinna być gorąca , a nawet wrząca . Wtedy wiem , że żyję .
Kąpiel w chociażby letniej wodzie przyprawia mnie o uczucie dyskomfortu .
Z swych stóp ściągnęłam buty i powoli, ostrożnie przeszłam się po ciepłym piasku uśmiechając się pod nosem.
Ludzi było zadziwiająco mało, zważając na piękną pogodę było to doprawdy zastanawiające.
Jednak nie myśląc dużo usiadłam bardzo blisko wody. Jednak nie tyle blisko aby uniknąć ryzyka zamoczenia się.
Stopy tak . Reszta ciała zdecydowanie nie.
Położyłam się na ciepłym piasku. Niczym na ogrzewanym termo kocyku .
Przymknęłam powieki . Po chwili czułam że odpływam.
W ramiona Morfeusza.

Komentarze