Rozdział 5

Gdy otworzyłam oczy coś się zmieniło. Chwilę mi zajęło by wrócić do rzeczywistości, przeanalizować to co się właściwie stało.
Nade mną stał mężczyzna w średnim wieku, w białym fartuchu. Rozmawiał z moim pracodawcą w ich ojczystym języku. Widząc, że ów lekarz wskazuję na moje opatrunki wiedziałam już o czym rozmawiają.
Powoli przejechałam po swych żebrach gdzie były opatrunki. Nie były mokre co oznaczało, że były świeże.
Chciałam się podnieść lecz od razu tego pożałowałam. Poczułam ostry ból w okolicy żeber. Z moich ust wyrwał się jęk co spowodowało, że obaj mężczyźni obrócili się w moim kierunku.
Mój pracodawca wymienił z lekarzem uścisk dłoni i lekarz opuścił pomieszczenie.
- Musisz odpocząć. Szwy puściły.
Moim oczom rzuciła się czarna sukienka. Moja czarna sukienka. Cała we krwi
Przełknęłam głośno ślinę.
- Nie musisz się obawiać. Doktor Gascoiqne przyjechał tu z swoją pielęgniarką z jego gabinetu lekarskiego. Pozbyła się Twoich ubrań. Na szczęście ubrania Alekto pasowały. Alekto jest moją siostrą. Jestem pewien, że w obecnej sytuacji nie będzie mieć pretensji.
Poczułam ulgę. Niewyobrażalną ulgę.
Chciałam zapytać o tyle rzeczy ale nie wiedziałam czy mogę.
- Czy... Stracę pracę?
Mężczyzna wybuchł śmiechem. Spojrzałam na niego wzrokiem mrożącym krew w żyłach.
- Powiedziałam coś śmiesznego? Mruknęłam przez zaciśnięte zęby.
Mężczyzna pokiwał głową.
- Nie. Nie. Wybacz ale... Facet Cię zaatakował. Gdybym nie wkroczył pewnie by Cię skrzywdził a Ty pytasz się mnie czy Cię zwolnie?
W głosie mężczyzny było słychać rozbawienie. Uderzyło mnie to.
- Pójdę już - Mruknęłam.
Gdy tylko powiedziałam te słowa poczułam jak mężczyzna kładzie dłonie na moich ramionach kompletnie uniemożliwiając zdolność ruchu.
- Nie ma mowy. Masz problem z podniesieniem się więc jak chcesz wrócić do domu. Nie przyłoże do tego ręki. Musisz odpocząć.
Westchnęłam. Nie miałam siły walczyć.
- Spróbuj zasnąć. Sen dobrze Ci zrobi. Idę porozmawiać z Markosem. Muszę porozmawiać z nim o tym jego poważnym zaniedbaniu. Wiem, że powinienem Ci to wszystko wytłumaczyć. Zasługujesz na to  ale chyba na dzisiaj dość już masz atrakcji. Odpocznij.
Skinęłam głową.
Popatrzyłam za mężczyzna gdy wychodził. Puściłam mimo uszu te jego nagłe przejście na Ty. Zresztą po tym wszystkim to był chyba mój najmniejszy problem.
W co ja się wpakowałam. Znowu.
Utkwiłam wzrok w gigantycznym żyrandolu. Podziwiałam piękne klejnoty które go zdobiły.
Czułam się taka zmęczona lecz też trzymała mnie mocna adrenalina która nie pozwalała mi zasnąć.
O losie.
Jedna godzina.
Następna.
I następna.
I wreszcie poczułam jak odpływam. Bardzo powoli.

Komentarze