Rozdział 3
- Niezwykle ciekawe miejsce na utnięcie sobie drzemki - z mej krótkiej orzeźwiającej drzemki obudził mnie potężny męski głos.
Coś a raczej kogoś mi przypominał jednak w tamtym momencie nie miałam zielonego pojęcia kogo... I nagle mój mózg odzyskał zdolność myślenia.
Przecież to mój świeżo upieczony nowy pracodawca.
Poderwałam się na równe nogi. Obserwowałam jak mężczyzna mnie obserwuje rozbawionym wzrokiem. Gdyby nie te zażenowanie zapewne dołączyła bym do jego nastroju ale biorąc pod uwagę zaistniałą sytuację nie miałam na to najmniejszej ochoty.
Położyłam swe dłonie na klatce piersiowej krzyżując je.
W głowie miałam pustkę. Powinnam powiedzieć coś by przerwać tą niezręczna sytuację ale nic w tamtej chwili nie przychodziło mi na myśl.
Prawda jednak była następująca sama, dobrowolnie narażałam się na niebezpieczeństwo. W sumie znając moje zamiłowanie do komplikowania sobie życia nie było w tym nic dziwnego. Przynajmniej dla mnie.
- Skąd pan się tu wziął? Wydusiłam z siebie a mój drżący głos wypełnił mój umysł.
Boże kobieto opanuj się. Nie możesz wszędzie widzieć zagrożenia.
To była teoria.
W praktyce było już trochę ciężej. Byłam w obcym kraju. Nie znając nikogo. No ale cóż. To był mój pomysł. Mój plan by zacząć żyć. Żyć a nie po prostu istnieć.
- Całkiem przypadkiem. Widzi pani tamta restauracje? - wskazał dłonią lokal. Wyglądał iście grecko. - Interesy.
Nie pytałam. Nie miałam tyle kompetencji. Zresztą o pewnych rzeczach najlepiej nie wiedzieć. Im człowiek mniej wie tym lepiej śpi.
Chwyciłam za zamek mej torebki. Spojrzałam na wyświetlacz mego telefonu. Ładnie.
Godzina 21. Co się ze mną dzieje? Od momentu wybudzenia mnie po operacji trafiłam poczucie rzeczywistości. Po prostu odpływałam.
A więc to są te skutki uboczne? Muszę się zacząć kontrolować bo naprawdę popadne w kłopoty.
- Jest już późno - rzekł mężczyzna widząc jak strapiona spoglądam w wyświetlacz telefonu - Odwioze Panią do domu.
On myślał, że to godzina mnie przeraża. Nie. Bałam się, że w końcu moje oderwanie się od rzeczywistości przysporzy mi naprawdę poważnych problemów.
- Nie. Nie trzeba wrócę... - zaczęłam ale mężczyzna mi przerwał.
- Tramwajem? Autobusem? Muszę Panią zmartwić ale ostatni właśnie odjechał. Pozostaje pani zamówić taksówkę lecz pewnie nie zna pani greckiego lub zdać się na mnie. Nie gryze. Zapewniam.
Zamarłam. Taa, jestem ekspertka od pakowania się w kłopoty.
- Nie mam wyjścia co...? Uśmiechnęłam się blado choć tak naprawdę wcale mi nie było do śmiechu.
Mężczyzna podniósł się z piasku i utkwił swe spojrzenie w moim.
Zamarłam. Mogłam w tym momencie określić kolor jego tęczówek.
Były zielone. Zielony. Kolor nadziei.
- Niestety. Także zapraszam. - wskazał mi dłonią wyjście z plaży na parking.
Westchnęłam. Zacznę wozić wszędzie ze sobą kawę, serio.
Poszłam za mężczyzna. Poprowadził mnie do białego eleganckiego auta.
Wnętrze było wyłożone skóra.
Mężczyzna otworzył mi drzwi od strony pasażera. Uśmiechnęłam się lekko.
Modliłam się tylko o jedno. Niech ten dzień się już skończy.
Ostatnio tak zażenowana byłam chyba w szkole.
Beznadzieja.
Auto ruszyło a ja musiałam walczyć z sobą aby ponownie nie odpłynąć.
Trasa z powrotem do Aten zajęła trochę czasu. Gdy auto się zatrzymało poczułam ulgę. Dałam radę! Nie zasnęłam!
- Miała pani wypadek? Rzekł mężczyzna wzrokiem wskazując na moje ubranie.
Z moich ust wydobył się cichy jęk. Opatrunki przesiąknęły.
- Tak. Długo by opowiadać - wyszeptałam.
- Może kiedyś będzie okazja.
Nacisnęłam na klamkę powoli otwierając drzwi auta.
Już postawiłam stopę poza wnętrze samochodu gdy usłyszałam głos mężczyzny tuż za moim uchem.
- Do zobaczenia.
Gdy auto odjechało stałam tak przez chwilę. Łapiąc łapczywie każdy oddech.
Wchodząc do domu ogarnęła mnie ta ogłuszająca niemal cisza.
Zamknęłam się w łazience. Ściągnąłam ubranie.
Westchnęłam spoglądając na moje opatrunki całe we krwi.
Powinnam bardziej tego pilnować. Nabawie się z tego wszystkiego jakiegoś choróbska.
Gdy już byłam odświeżona padłam na łóżko.
Ilość nieodebranych połączeń w moim telefonie nadal powalała ilością. Chyba czas zmienić numer. Przynajmniej psychika odpocznie ale to teoretycznie.
Rzuciłam telefonem na moją walizkę a głowę utkwilam w poduszce.
Mam dość. Na dzień dzisiejszy naprawdę mam dość. I na następne chyba też.
Komentarze
Prześlij komentarz